MAŁA VYSOKA (Słowacja)
trasa trudna, polanki, las, jeziora, ślisko, skałki, wspinaczka, łańcuchy, ekspozycja, mnóstwo podejścia pod górę
(10 godzin 5 minut + odpoczynki)
Tatrzańska Polanka (zielony) Niżny Wielicki Ogród 125 minut
Niżny Wielicki Ogród
(zielony) (obok Długiego Stawu) Polski Grzebień 120 minut
Polski Grzebień
(żółty) Mała Vysoka 60 minut
Mała Vysoka
(żółty) Polski Grzebień 35 minut
Polski Grzebień
(niebieski) (Doliną Białej Wody) Łysa Polana 265 minut
SPRAWOZDANIE I FOTKI Z WYCIECZKI
SŁOWACKIE IMPRESJE
Dzisiaj podziwialiśmy piękno Słowackich Tatr. Mała Vysoka – cóż za ujmująca nazwa!
1-nggid03586-ngg0dyn-450x338x100-00f0w010c010r110f110r010t010
Po przekroczeniu Łysej Polany przyjechaliśmy do słowackiej wioski o wdzięcznej nazwie Tatrzańska Polanka.
Otaczały nas rozległe łąki, z których wybijały się fioletowe kwiaty.
Co bardzo charakterystyczne – brak lasów reglowych – z płaskiego terenu od razu wyrastały skalne olbrzymy.
Po godzinnym spacerku byliśmy już w Niżnym Wielickim Ogrodzie, gdzie przyroda zachwycała swoją dzikością, spokojem i bujnością. Po polskiej stronie Tatr nie dostrzegłam spokojnie skaczącej żaby, a tutaj było ich mnóstwo. Przyroda żyła, a człowiek był jej gościem.

W bufeciku przy Wielkim Wielickim Stawie Grabarz zaryzykował i zamówił „hranolki”, nie wiedząc co to jest. Jak się okazało były to najzwyklejsze frytki :) Romuś konspiracyjnie jadł kanapkę udając, że nie widzi zakazu konsumowania własnych posiłków.
Świetna kondycja każdego uczestnika sprawiła, że cały czas szliśmy w jednej grupie i nikt nie zostawał daleko w tyle. Szło się wspaniale, a widoki piękne i rozległe. Po lewej cały czas przemawiał do nas Gerlach wynurzając się znad Wielickiego Kotła.

Moim zdaniem droga przypominała trasę przez Dolinę Pięciu Stawów Polskich, choć Długi Staw Wielicki, obok którego sobie chwilkę postaliśmy, nie był nic a nic podobny do któregoś z polskich braci :)
Wielicki Kocioł szczelnie oddzielony od promieni słonecznych przez ponury masyw Gerlacha, niczym zamrażalnik zachował jeszcze wielkie śnieżne połacie.

Zaczęły się łańcuchy. W ochronnych rękawiczkach żwawo wspinaliśmy się na skalne półki.
Doszliśmy do Polskiego Grzebienia. Śmieszna sprawa z tym miejscem ;)
Wielu Polaków tu wypoczywało :)
Odsapnęliśmy chwilę i sprawdziliśmy swoje położenie na mapach.


Wyruszyliśmy, by wspiąć się jeszcze wyżej na Małą Vysoką.
Odwróciliśmy się na chwilkę plecami do Rysów i grani Orlej Perci zamykającej horyzont, ale chyba nie wezmą nam tego za złe i ugoszczą kiedyś należycie :P

Droga nie była długa, lecz męcząca, więc zatrzymywaliśmy się co jakiś czas, przy okazji wpatrując się w kamieniste wierzchołki pobliskich i dalszych szczytów.
Mała a taka Vysoka opierała się o nasze plecy ociężale :)

Odrobinę wytchnienia przynosiły nam wąskie półki, na których pozowaliśmy do zdjęć.
Przechadzka po piargowym usypisku była świetnym sprawdzianem dla równowagi ciała… i umysłu :P

W niecałą godzinkę osiągnęliśmy wierzchołek Małej Vysokiej. Za nami wyniosłe szczyty Lodowego i Łomnicy.
Wyłaniające się na horyzoncie piramidki Tatr Bielskich przypominały nam jak daleko od Murzasichla zawędrowaliśmy.

Sławkowski ze Staroleśnym prześcigali się, który pierwszy, by popatrzeć sobie na popapranych zdobywców ;)
Zza Gerlacha rozpoczęły wędrówkę w naszą stronę jakieś podejrzane chmury, które już wkrótce miały odegrać ważną rolę nad pewnym stawem ;p


Zbierało się na deszcz, więc nie mogliśmy siedzieć tam długo. Bardzo ostrożnie zeszliśmy do Polskiego Grzebienia.
Uderzyło chłodem od Zmarzłego Stawu Wielickiego! Czy widzicie ten lód? Mamy lipiec :)

Pięknie prezentowały się Rysy od południowej strony ze stanowiska na Litworowej Przehybie.
Nad Litworowym Stawem trzask pioruna, porównywalny do huku miliona rozdartych prześcieradeł, odbił się echem od granitowych ścian i postawił nas na równe nogi, zakłócając sielankowy odpoczynek.


Dolinka Litworowa zapadała się głęboko do podnóży kamiennych kolosów.
Na Polanie pod Wysoką dotarło do nas dopiero na jak potężnym skalnym gmachu staliśmy kilkadziesiąt minut temu.

Dolina Białej Wody… najpiękniejsza i najbajeczniejsza we wszechświecie! Musimy tu koniecznie wrócić zimą, aby obejrzeć ją w śnieżnych strojach. Dolina powiodła nas prosto do przejścia granicznego na Łysej Polanie :)
Słowackie impresje zachęciły nas do planowania dalszych tras po południowej stronie Tatr. Mamy już nowe pomysły :)
autor: Savannah

 



Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close