 |
 |
 |
 |
pogoda była idealna…
wszyscy z zapałem pomalutku
pięliśmy się w górę… |
przed nami wyłaniało się łagodne
zbocze Krywania, moje serce na ten
widok przepełniała radość i wielki
entuzjazm, tak blisko ale jeszcze
tyle do przejścia… |
tu już doskonale wiedzieliśmy
co nas jeszcze czeka…
niecierpliwiłam się i chciałam
już być na górze…
|
wspinaczka była fantastyczna,
wszystkim dopisywał humor,
co bardzo podnosiło na duchu… |
 |
 |
 |
 |
gdy widziałam ludzi na szczycie,
zazdrościłam im, to jeszcze bardziej
pobudzało mnie do marszu…
|
tutaj rozpoczynała się trochę
ostrzejsza wspinaczka…
słońce piekło niemiłosiernie, ale widok
szczytu… bezcenne wspomnienie… |
krótki odpoczynek i znowu w górę… podziw budzili ludzie schodzący
z góry… 61 letnia kobieta…
starszy pan… już wiem jak będę
wyglądać za 40 lat :) |
szczyt blisko, jeszcze bliżej,
jeszcze 5 minut… |
 |
 |
 |
 |
wspaniali ludzie wokół mnie, słońce
i przede wszystkim góry…
czego mi jeszcze brak do szczęścia? |
szczyt osiągnięty! ;) wielka radość,
wzruszenie, tyle pięknych
i niezapomnianych uczuć… |
cieszę się, że mogłam to przeżyć
z przyjaciółmi… te widoki
na zawsze zapadną mi
głęboko w sercu… |
krzyż jak na Giewoncie? błędne
porównanie… tu było piękniej
i bajeczniej… góry, góry, góry…
ze wszystkich stron… |
 |
 |
 |
 |
siedziałam zdumiona tym wszystkim,
zamyślona, wpatrzona…
już wiem, że tu wrócę…
i to nie jeden raz… |
myśl, że mam stamtąd zejść
była prawie bolesna… chciałam zostać
i to na długo… :)
|
zejście na dół było równie ekscytujące
co wejście, pomimo smutku,
że zostawiamy za sobą płaczący
i samotny szczyt Krywania… :(
|
wiem, że na takie uczucia
i wspomnienia ludzie nie mogą
doczekać się przez całe życie…
JA już tylko czekam na kolejne
takie bajeczne wyprawy… |
|
 |
 |
|
|
na dole rozmyślałam o wrażeniach
z dnia, byliśmy wszyscy lekko
zmęczeni i osobiście chciałam
już migusiem być w ośrodku… |
weszłam i zeszłam, tyle uczuć
i tyle myśli… wspomnienia i ludzie…
piękna pamiątka do końca życia…
|
|