 |
 |
 |
 |
jak to jest, że Jaworzynka zawsze
wydaje się taka urocza? |
wyjście na Halę ukazało nam sporo
chmurnych kłębuszków |
Czarny Staw okazał się, jak to zwykle
bywa, mocno oblegany, zaczęliśmy
zatem wkrótce… |
wdrapywać się po zboczach
Małego Kościelca, z którego… |
 |
 |
 |
 |
bardzo dobrze widać było zarówno
jego większego brata… |
jak i mistyczne skały dumnej Świnicy
na drugim planie |
droga na szczyt Kościelca łączyła
elementy trekkingu i wspinaczki… |
a szło nam się lekko, łatwo
i przyjemnie, brak łańcuchów
okazał się miłą odmianą |
 |
 |
 |
 |
wierzchołek nie oferował za wiele
miejsca, trzeba było uważać |
nie macie wrażenia, że zdobycie
Kościelca bardziej przypadło
do gustu paniom? |
trochę się zadumałem… |
Jajko w zasadzie już skakała,
złapaliśmy ją w ostatniej chwili,
potem musieliśmy długo tłumaczyć,
że nie, Jajeczko, nie jesteś ptakiem,
nie umiesz latać… |
 |
 |
 |
 |
tak, dziewczynom zdecydowanie
bardziej niż chłopakom
spodobał się Kościelec! |
kontemplująca Lalka – idealny obrazek
na okładkę „Panoramy Gryfickiej” |
po wielu nieudanych podejściach
Marian w końcu stanęła na Kościelcu,
może pomogło przefarbowanie się
na rudo? |
zejście ze szczytu miało swoje
łatwiejsze i trudniejsze momenty |
 |
 |
 |
 |
najważniejsze, że było sucho ;-) |
schodziliśmy powolutku i ostrożnie
wiedząc, że licho nie śpi i czyha
na nasze kostki |
chwilami zaprzeczaliśmy nieco prawom
grawitacji, ale jako że jesteśmy
kiepscy z fizyki to uszło nam to
na sucho |
wreszcie trochę radości na męskich
twarzach – może to zasługa
Stawów Gąsienicowych? |
 |
 |
 |
 |
człowiek w Tatrach musi być jak trawa,
musi wrastać w skałę – wtedy nic
go nie powstrzyma! |
powrót Doliną Gąsienicową był cichy
i nastrojowy |
góry pozdrawiały nas poprzez łagodne
tafle stawów |
im bardziej my schodziliśmy w stronę
Kuźnic, tym bardziej cień
wdrapywał się na szczyty |